Wymiary kultury cz.2
Kultury monochroniczne a kultury polichroniczne
W poprzednim wydaniu SIETAR-owego
Newslettera podjęłam próbę
przekonania cztelników, że zrozumienie odmiennej kultury pomaga w owocnym prowadzeniu
interesów. Czasami mała gafa związana z brakiem wiedzy na temat różnic
kulturowych może zniweczyć wysiłki podjęte do osiągnięcia sukcesu w interesach
z obcokrajowcami. Oczywiście nie jesteśmy w stanie zapoznać się ze specyfiką
każdej kultury występującej na świecie. Zaproponowałam aby spojrzeć na
partnerów w biznesie poprzez modele kulturowe opracowane przez amerykańskiego
praktyka biznesu Richarda Gestelanda. W poprzednim artykule rozważaliśmy wymiar
zorientowanie na relację lub transakcję (podział na kultury propartnerskie i
protransakcyjne). W tym artykule pokrótce omówimy kolejny wymiar – stosunek do
czasu, wg którego kultury dzielimy na monochroniczne i polichroniczne.
Podział na kultury monochroniczne
i polichroniczne Richard Gesteland zaczerpnął od Edwarda T. Halla. Przedstawiciele
kultur monochronicznych przykładają do punktualności dużą wagę. Spóźnienie na
spotkanie np. w Niemczech czy Japonii (najbardziej monochroniczne kultury
świata) może być odebrane jako brak szacunku, lekceważenie partnera w biznesie.
Natomiast dla przedstawicieli kultur polichronicznych (np. kraje arabskie,
Ameryka Południowa) punktualność jest mniej ważna, dobre stosunki z ludźmi są
zdecydowanie ważniejsze. Można spóźnić się na spotkanie, ponieważ należało pomóc przyjacielowi czy
krewnemu, albo przedłużyło się poprzednie spotkanie. Zakończenie trwającego spotkania
z wytłumaczeniem, że za chwilę ma się kolejne jest niegrzecznością.
Z odmiennego stosunku do czasu wypływają
ogromne różnice w postrzeganiu drugiej strony. W skrajnych przypadkach przy
braku świadomości znaczenia tej
odmienności przedstawiciele kultur polichronicznych mogą być uważani za niesłownych,
mało konkretnych, marnujących czas, wręcz za niewiarygodnych partnerów w
biznesie. W Niemczech można spotkać się ze stwierdzeniem Spóźni
się na spotkanie 10 minut, to i z dostawą 10 tygodni. Natomiast
przedstawiciele kultur monochronicznych mogą być uważani przez polichronicznych
za sztywnych pedantów, przypominających maszyny i nie zważających na ludzi.Punktualność to istotny element
rozróżniający kultury monochroniczne od polichronicznych, ale nie jedyny. W
kulturach monochronicznych również harmonogramy, terminy i porządek zebrań są z
reguły ściśle przestrzegane. Spotkania są przerywane tylko w wyjątkowych
sytuacjach. Natomiast w kulturach polichronicznych harmonogramy są traktowane
dość elastycznie. W czasie zebrań często przechodzi się np. z punktu 3 agendy
do punktu 7, następnie do 9 i 2. Niektóre punkty są pomijane. Spotkania trwają dłużej i są często przerywane telefonami,
wyjściami części osób z pokoju spotkań, podpisywaniem dokumentacji przyniesionej
przez sekretarkę itd.
Kryteria
|
KULTURY
MONOCHRONICZNE
|
KULTURY
POLICHRONICZNE
|
Punktualność
|
Bardzo ważna
|
Mniej ważna
(dobre stosunki z ludźmi ważniejsze)
|
Harmonogramy,
terminy
|
Ściśle
przestrzegane
|
Traktowane
elastycznie
|
Porządek
zebrań
|
Przestrzegany
|
Płynny,
otwarty
|
Przerywanie
spotkania
|
Sporadyczne
|
Częste
|
Różnice między kulturami monochronicznymi i polichronicznymi
Jeżeli usłyszymy deklarację od
przedstawiciela kultury polichronicznej, że raport wyśle w piątek. Cieszmy
się, gdy otrzymamy go w poniedziałek. Zapewne uważa, że zrobił to najszybciej
jak mógł. Jest to zupełnie zrozumiałe w kulturze polichronicznej i my też
musimy to zrozumieć, jeżeli chcemy odnieść sukces w tej kulturze.
Oczywiście zdarzają się wyjątki
od reguły. Przedstawiam tylko ogólną tendencję danego typu kultury. Nasz partner może mieć duże doświadczenie
międzynarodowe i starać się dostosować do naszej kultury. Należy uważać na
stereotypy i brać również pod uwagę, że kultury się zmieniają i ‘globalizują’. Ten
wymiar kultury zmienia się najszybciej. Generalnie tempo życia przyspiesza na
całej kuli ziemskiej, monochroniczność rozpowszechnia się w biznesie na całym
świecie.
Zatem niezależnie od typu kultury partnera zawsze powinniśmy starać się, aby
być na czas na planowane spotkania biznesowe.
![]() |
fot. Katarzyna Chrulska. Indie czas nie ma znaczenia |
Uwaga ta nie dotyczy jednak
spotkań mniej formalne. W wielu krajach (np. Brazylia, Peru) uprzejmość
nakazuje spóźnić się co najmniej pół godziny na domowy obiad i znacznie więcej na
inne spotkania towarzyskie. Gospodarze mogą być zaskoczeni i niezadowoleni
jeżeli przyjdziemy na czas. Przygotowania mogą jeszcze trwać, ponieważ zakłada
się, że goście przyjdą później. W Meksyku można się spotkać z interesującym
określeniem pozwalającym doprecyzować oczekiwany stopień punktualności.
Umawiamy się a la gringa [1]
lub a la mexicana (czyli tak jak
niemeksykanie lub tak jak Meksykanie).
My Polacy stosunkowo łatwo
dostosowujemy się do innych kultur ponieważ jesteśmy mniej więcej po środku na skali pomiędzy
jednym a drugim ekstremum danego wymiaru. W przypadku stosunku do czasu to właściwie byliśmy po środku skali jeszcze 20
lat temu, jednak stopniowo przesuwamy się w kierunku monochroniczności
podążając za amerykańskimi wzorcami biznesowymi. Oczywiście jeszcze nam daleko
do punktualności gdy patrzy na nas Niemiec, ale już możemy porządnie sfrustrować
Kolumbijczyka czy Hindusa naszym poziomem punktualności, przestrzeganiem agendy
spotkań i harmonogramów.
Podstawowe rady związane z
zegarem są proste. W kulturach monochronicznych przyjdź na spotkanie 5 min
przed czasem. Zadzwoń wcześniej z przeprosinami
jeżeli się zapowiada, że spóźnisz się choć 1 minutę. W kulturach polichronicznych planuj
spotkania przedpołudniem aby przygotować się na ewentualne spóźnienie partnera,
najlepiej planuj tylko jedno spotkanie na przedpołudnie, a w bardziej
ekstremalnych krajach polichronicznych tylko jedno spotkanie dziennie. Warto
mieć ze sobą coś do czytania, dokumenty do przejrzenia na wypadek ewentualnego
oczekiwania...
Dobrą ilustracją zderzenia z
kulturą polichroniczną może być moje doświadczenie z delegacji do Ameryki
Południowej. Jechałam tam z zarządem naszego najważniejszego klienta na
Słowacji. Bardzo zależało mi na przedstawienie naszych peruwiańskich dostawców
w jak najkorzystniejszym świetle. Niestety nie udało mi się przed wyjazdem,
mimo wielu prób, ustalić z przedstawicielami peruwiańskiej firmy planu podróży.
Zapewniali, że wszystko będzie dobrze zorganizowane, rozkłady lotów się
zmieniają, pogoda niepewna, ale na pewno będziemy zadowoleni. I generalnie byliśmy,
choć doświadczenie kultury polichronicznej dostarczyło nam sporo emocji, frustracji
i nieprzespanych nocy. W drodze z lotniska do hotelu dowiedzieliśmy się, że za godzinę
odbędzie się koktajl na naszą cześć. Było sympatycznie, więc mimo zmęczenia
długim lotem wytrwaliśmy do 1 nad ranem. W drodze do hotelowych pokojów
poinformowano nas, że o 6 rano wyjeżdżamy z hotelu bo o 7.30 mamy samolot do Chiclayo….
Zatem kolejny dzień był męczący - lot z krótką drzemką, spotkania biznesowe w ciągu
dnia. Kolacja biznesowa przerodziła się w imprezę taneczną. Było znowu tak
sympatycznie, że mimo zmęczenia daliśmy się wciągnąć w zabawę. Przytomnie spytałam
gospodarzy jaki mają plan na dzień kolejny, a oni z uśmiechem odpowiedzieli
pytaniem czy się dobrze bawimy jeżeli tak to nie ma sensu myśleć o kolejnym
dniu, a plan ustalimy po imprezie. W drodze do hotelu ok. 3 rano dowiedzieliśmy
się, że tego samego dnia jedziemy w góry na plantacje kawy, które musimy
zobaczyć, odległość jest znaczna, więc należy wyjechać skoro świt.
Wynegocjowałam
wyjazd o 8 zamiast o proponowanej 7 rano. Całe szczęście, że przewidująco
powiedziałam Słowakom, że spotykamy się o 8 na śniadanie, a nie, ze o tej porze
wyjeżdżamy z hotelu. Można sobie wyobrazić, że po dwóch lotach i dwóch nie w
pełni przespanych nocach każda minuta snu była cenna. Nasi peruwiańscy
gospodarze dotarli do hotelu ok. 8.45 i
zasiedli z nami przy stoliku aby porozkoszować się rozmową i poranną kawą. To jeszcze nie wszystko… Dopiero w samochodzie
dowiedzieliśmy się, że jedziemy na dwa dni. Pozwolono nam wrócić do hotelu i
spakować szczoteczki do zębów. Wyjechaliśmy z hotelu ok. 10… A tak na
marginesie do tego hotelu już nie wróciliśmy, ale to opowieść na inną okazję...
![]() |
fot. Katarzyna Chrulska. Japonia. Szybkie pociągi |
Gdyby chcieli się Państwo
podzielić swoimi poglądami i doświadczeniami z zetknięcia z odmiennymi
kulturami to serdecznie zapraszam do kontaktu (kasiachrulska@wp.pl). Takie uwagi i
opowieści będą dla mnie inspiracją do dostosowania kolejnych artykułów do
potrzeb biznesowych czytelników SIETAR-owego
Newslettera i wzbogacenia szkoleń, które prowadzę z zakresu
różnic kulturowych w biznesie, negocjacji międzynarodowych i zarządzania
projektami w środowisku wielokulturowym.
Jeżeli poświęcimy czas na
poznanie innej kultury okaże się, że nie tylko mamy szansę nawiązać owocne
biznesowo relacje, ale unikniemy frustracji i nauczymy się innego spojrzenia na
naszą polską kulturę. Poznaliście już Państwo dwa wymiary kultury- zorientowanie na relacje i stosunek do czasu.
Pozostałe dwa (hierarchiczność i ekspresyjność) omówimy w kolejnych artykułach.
Zachęcam do dalszej fascynującej przygody odkrywania i czerpania z
różnorodności.
Katarzyna Chrulska

[1] Gringo (hiszp.)- pierwotnie mianem tym w krajach Ameryki Łacińskiej
określano cudzoziemca oraz osoby
niemówiące po hiszpańsku. Potoczne określenie w Ameryce Południowej na turystę.